<Z czasów, gdy trafiłam ponownie do ludzi>
Dzień 365, chcę stąd uciec.
Jestem u ludzi już pełny rok. Chciałabym uciec, ale nie ma ostatnio żadnej okazji. Ach, głupi ludzie! Nie widzą, że ja tęsknie za wolnością? Odkąd u nich jestem, strasznie schudłam. A oni dalej myślą, że dają mi za mało jedzenia. Że jestem na coś chora. Weterynarze z różnych stron do mnie jadą. Nie chcę tych ludzi. Chcę uciec!
Wraz z Myszą, moją przyjaciółką planujemy dać drapaka dzisiaj. Wieczorem. Na pastwisku. Powinno się udać.
*Wieczór*
Stoimy na pastwisku, jedząc powoli siano. Mam dosyć jego smaku. Chcę jeść zieloną, świeżą trawę a nie wysuszoną i żółtą. Ludzi nie ma w pobliżu.
-Mysza, uciekamy! - rzucam do niej
Poderwałyśmy się do cwału. Teraz tylko pokonać ogrodzenie. Jesteśmy coraz bliżej i...
-Uciekają! Ryan, za nimi! - usłyszałam głos człowieka
Udało mi się przeskoczyć przez ogrodzenie, jednak Mysza nie zdążyła. Ludzie ją dorwali.
-Mysza! - zawołałam rozpaczliwie
-Donna! Uciekaj! - wrzasnęła
Musiałam biec przed siebie. Świetnie, nie wiedziałam gdzie. Byłam słaba, więc gdyby gdzieś znalazły się wilki byłabym idealnym obiadem dla nich. Ale brnęłam przed siebie.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz