-Wracać? Już? - zdziwiło mnie to lekko ale gdy spojrzałem w niebo, stwierdziłem, że wypadałoby odpocząć. Nie to, że było ciemno, ale zbierało się na niezłą ulewę albo nawet burzę. Nie chciałem dzisiaj mieć już żadnych przygód, więc wolałem się schować w ciepłej jaskini i spać. Odezwało się we mnie moje lenistwo.
-A co, chcesz więcej przygód? - spytała zadziornie Vaniilia. Pokręciłem głową i roześmiała się. Miała ładny uśmiech. Nie, żeby coś, ale bardzo ładnie się uśmiechała.
-Na dzisiaj i na ten tydzień wystarczy mi przygód - zaśmiałem się
Szelest. Nim się obejrzałem przed nami pojawiły się dwa wilki. Para wilków, samica i samiec. On był całkowicie czarny, zaś samica miała odcień sierści biały. Wyglądali przepięknie. A że zawsze lubiłem wilki i nie miałem nic im przeciwko (no chyba, że atakowały) ruszyłem ku nim. Powoli, małymi krokami. Przyglądały mi się z ciekawością. Vanii zaś patrzyła się na mnie jak na wariata.
-Alex! - krzyknęła -Wracaj! To wilki!
Odwróciłem się i spojrzałem na nią z uśmiechem.
-Nie są niebezpieczni. - powiedziałem
I znowu zwróciłem się ku wilkom. Przysunąłem się delikatnie do któregoś z nich i trąciłem pyskiem jeden pysk. Był podobnie miękki jak moje chrapy. Wilki były zdziwione takim obrotem sprawy. Myślały chyba, że uciekniemy albo ich przegonimy.
Vaniilia? Nic nie szkodzi xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz