Gdyby słyszał to ten ja, który nienawidził towarzystwa, nie lubił szaleć, pewnie bym się nie zgodził. Jednak dotarło to do mojego źrebięcego ducha. Oczy rozbłysły szaleństwem a ja odpowiedziałem z zapałem:
-Tak! - krzyknąłem niczym szczęśliwe z życia źrebię - Start! - dodałem, ruszając galopem. Primawera zaraz mnie dogoniła ale w końcu zawołała:
-Stop!
Zatrzymałem się parę metrów przed linią brzegową. Sumie, stała w tym samym miejscu co ja.
-O co chodzi? - spytałem lekko zawiedziony, że bieg się skończył tak nieoczekiwanie.
-Podobno, jeśli koń zgrzany wbiegnie do wody, to może umrzeć przez ten szok termiczny - wyjaśniła Primawera - A ja Ci dobrze życzę, więc....
-...Więc wolisz na spokojnie wejść, tak? - dokończyłem, czując, że wraca mi mój dobry humor.
Primawera? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz