Galopować po powietrzu to cudna rzecz. Nagle zatrzymałam się i spojrzałam w dół, nie widziałam Catona. Gdzie on zniknął? Obejrzałam się i w dali ujrzałam biegnącego, a bardziej idącego ogiera. Był cały spocony. Podleciałam i opadałam na ziemie.
-Co się dzieje? Nie dajesz rady?- spytałam spokojnie.
-Za..... szybko.....lecisz...-dyszał. Przewróciłam oczami i podałam mu eliksir
-Po co i na co?-zapytał.
-Dzięki niemu odzyskasz sił a zaraz przygotuje byś mógł latać- odparłam
-Latać?!- spytał zdumiony.
-Tak a teraz pij ten- odpowiedziałam podając butlę i odeszłam kawałek szukając odpowiednich rzeczy do zrobienia eliksiru. Kiedy je znalazłam to przygotowałam miksturę. Następnie dałam ją Catonowi który był już wypoczęty. Potem spróbował latać. Śmiałam się przy tym jak źrebie. To było takie komiczne
-Z czego się śmiejesz?- zapytał.
-Z ciebie, śmiesznie wyglądasz gdy próbujesz latać- powiedziałam z uśmiechem.
Caton? Nie wiem czy dobrze pisze twoją nazwę..........wiec się nie obraź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz