Wybrałem się do lasu aby to po prostu wszystko przemyśleć o mnie o moim życiu. Szłem szłem i myślałem co zrobić, ahhhh jaki jestem głupiiii. A nagle w krzakach coś się poruszyło na prawdę, podszedłem dumnie nastawiy i zobaczyłem tam co ja zobaczyłem? Tak zobaczyłem rannego wilka,była tam ogromna plama krwi o brachu no albo siostro -Nic Ci nie jest?- tak zapytałem nie wiedziałem co mam zrobić no ale
-Ty chyba nie wiedzisz no nie ...?!- Warknęła okazło się że to wilczyca...
-Jestem River , a ty?- zapytałem dumnie
-Jestem Ashley, yyy nie widziałam takiego zwierzęcia....-
-Jestem koniem, ogierem a ty wilczycą, co się stało może opowiesz co ?- Zapytałem się aby no zrobić wrażenie.
-No więc, mój były, napadł mnie, gdy dowiedział się że będziemy mieć szczeniaki, wyskoczył na mnie z całym stadem no i moją siostrą, która była teraz z nim. Chciałam walczyć ale moja ciąża na to nie pozwoliła no. Taka moja historia ehhh....- Wzdychała
-Mogę Cię zabrać do bezpieczniejszego miejsca, czyli do mojego stada, może cię uleczą dobra ?-
-No dobra, dobra...- Lekko podniosłem Ashley i wziąłem na kłąb, galopowałem tylko bałem się że pogorszę coś. Dogalopowałem do stada i od razu pobiegłem do Vaniili aby oczywiście uleczyła wilczycę, dobiegłem a Ona po prostu miała ogromne oczy. -Co ty wyprawiasz- spytała z zadrżeniem w głosie
-Chcę abyś ją uleczyły, proszę....-
-Ehh, no dobra połóż ją albo go tam- wskazała miękką trawę
-Ją nazywa się Ashley będzie mieć szczeniaki-
-Aha ok.- Pobiegła do wilczycy i zaczęła ją uleczać. Po 2 godzinach była cała i zdrowa, pobiegła do mnie oczwiście Ashley
-Dziękuje River bez Ciebie to by mnie już nie było-
-Nie ma za co a treraz biegnij do lasu, kiedy będziesz chciała przybiegnij. A może nawet ze swoją rodzinką? Do zobaczenia!.
-Do zobaczenia!!!-
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz